Rozmowy po meczu Milan Polonia Łódź - LZS Justynów

2020-08-24
Daniel
Piłka nożna
990

Po zakończonym spotkaniu pierwszej kolejki łódzkiej A klasy, w której Milan Club Polonia Łódź uległ LZS Justynów 1:7 poprosiliśmy o komentarz dyrektora sportowego justynowskiego klubu oraz Prezesa klubu z łódzkich stoków.

M.P.: Witam panie Pawle. Pierwszy mecz sezonu, duże nadzieje ale też spowodowana przez kilkumiesięczną przerwę spora niewiadoma.
Paweł Siek: Zgadza się. Wszyscy czuliśmy ciśnienie. I zawodnicy w szatni i Zarząd i ja. Różnie mogło się zacząć, na dwoje babka wróżyła jak mówi przysłowie. Bardzo liczyłem na szybkie otwarcie meczu w naszym wykonaniu. Dwie, trzy bramki ustawiły by to spotkanie. Mieliśmy sporo sytuacji ale nie potrafiliśmy ich wykorzystać. Z kilku bardzo dobrych akcji wpadły 3 gole lecz gra była szarpana. Widoczna był nerwowość. W drugiej połowie przypieczętowaliśmy zwycięstwo, które było i okazałe i w pełni zasłużone. Bezapelacyjnie byliśmy zespołem lepszym.
M.P.: Faktycznie goli mogło być znacznie więcej.
Paweł Siek: Można było ich strzeli sporo więcej ale zwycięzców się nie rozlicza tym bardziej gdy strzela się 7 goli. Wygrywajmy w każdym meczu 1:0 a i tak będziemy wszyscy zadowoleni.
M.P.: Pracuje Pan w klubie 2 miesiące. Czy widzi Pan mankamenty do poprawy?
Paweł Siek: Zawsze jest coś do poprawienia. Dziś mankamenty też były. Różne był momenty w tym spotkaniu. Ale musze powiedzieć, że idziemy ku dobremu. Będziemy pracowali by te złe rzeczy wyeliminować.
M.P.: Za tydzień mecz z Błękitnymi w Dmosinie i będzie to spotkanie, w którym poprzeczka będzie wisieć dużo wyżej niż dziś.
Paweł Siek: Nie patrzmy na przeciwników. Róbmy swoje, grajmy swój futbol i oczekujmy dobrych wyników. Zespół stać na dużo i nie powinniśmy się obawiać żadnego rywala. Na każdy mecz musimy wyjść pewni siebie z wiarą, że wygramy. Trzeba dać z siebie  100 procent z serca i z wątroby, a wszystko będzie dobrze.
M.P.: Kogoś by trener dziś wyróżnił?
Paweł Siek: Na pewno Michała Biernackiego. Widać, że wrócił do formy po takim marazmie. Bardzo dużo spokoju w tyłach dał nam Kuba Sapiński. Ogólnie cały zespól zasłużył na pochwały przy takim wyniku. Były błędy indywidualne, bo każdy chciał trochę kombinować. Czasem niepotrzebna kiwka innym razem zły wybór strony na boisku. Ale nie ma się czego czepiać. To był pierwszy mecz. Każdy odczuwał ciśnienie, chcieliśmy dobrze zacząć. Wyszło bardzo pozytywnie, duże gratulacje dla zespołu.
M.P.: Piłkarze w szatni śpiewają: „lidera mamy, do końca go nie oddamy”…
Paweł Siek: Chciałbym sobie, piłkarzom, kibicom tego życzyć. Jednak każdy mecz jest inny. Już zaczynamy od początku, nie patrzymy z kim gramy, kto jest gdzie w tabeli tylko robimy swoje. Z każdym rywalem trzeba włożyć 100 procent zaangażowania by wszystko miało ręce i nogi.
M.P.: Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia.
Paweł Siek: Również dziękuję.


M.P.: Rozmawiamy z Panem Mariuszem Wilkowieckim – Prezesem klubu Milan Klub Polonia Łódź. Panie Prezesie nie udała się wam ta dzisiejsza inauguracja.
Mariusz Wilkowiecki: Czemu? Boisko dobrze przygotowane, publiczność dopisała. A tak naprawdę odciąłem się trochę o pierwszego zespołu. Zaufałem trenerowi, który zbudował nowy zespół i dziś przyszedłem zobaczyć go w akcji. Pierwsze minuty był optymistyczne. Nieźle sobie radziliśmy i do pewnego momentu mecz był wyrównany. Trafiliśmy jednak na zespół bardziej doświadczony, budowany na przestrzeni kilku lat i mający silnych, solidnych piłkarzy. Doświadczenie i pomysł na grę był dziś po stronie gości. Stąd rywalizacja z biegiem czasu przechyliła się na stronę Justynowa.
M.P.: Faktycznie, jeszcze przy wyniku 3:1 zawodnicy Milanu mieli ochotę na grę ale po stracie 4 gola całkowicie uszło z nich powietrze i wiara w końcowy sukces.
Mariusz Wilkowiecki: Gdy przegrywaliśmy 1:0 potrafiliśmy doprowadzić do remisu. Mieliśmy poprzeczkę. Tu brakło nam piłkarskiego szczęścia. W tej fazie meczu byłem zadowolony z gry naszej młodej drużyny. Z biegiem czasu jednak boisko zweryfikowało ten mecz.
M.P.: Opieracie się na młodych graczach, którzy się tu wychowali. Jest Pan dziś zadowolony z ich gry?
Mariusz Wilkowiecki: Opieramy się na ludziach lojalnych klubowi. Mieliśmy sporo ofert od piłkarzy, którzy chcieli u nas grać. My zbudowaliśmy zespół z ludzi, którzy chcą klubowi pomagać. To jest dla nas priorytet lojalności i mentalności. Trzeba zmienić to w ligach takich jak A klasa by zawodnicy nie przychodzili do klubów by oglądać się za pieniędzmi, a chcieli grać i pomagać klubowi.
M.P.: To prawda. Jest to problem, z którym trzeba się zmagać. My też jako klub A klasowy reprezentujemy podobne wartości. Są inne problemy wymagające inwestowania. Bardzo dziękuję za rozmowę i do zobaczenia w rundzie wiosennej w Justynowie, z którym jest Pan piłkarsko związany.
Mariusz Wilkowiecki: Dziękuję. Chętnie przyjadę do Justynowa. Moje początki i piłkarskie i trenerskie z tym klubem były związane i zawsze ta relacja była dla mnie bardzo miła.

Rozmawiał M.P.

 

 




Ostatni mecz
Biuletyn
Jeśli chciałbyś otrzymywać informacje na temat naszego klubu, pozostaw maila.